Facebook

środa, 12 stycznia 2011

Raport MAK z katastrowy ujawniony

No i doczekaliśmy się. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) ujawnił raport z katastrofy rządowego Tu-154M pod Smoleńskiem z 10 kwietnia 2010. Po 9 miesiącach dowiedzieliśmy się, kto jest tak naprawdę odpowiedzialny za śmierć 96 osób.

Kto nie czytał raportu niech łaskawie zamknie jadaczkę i czyta.

Kto sądzi, że Polska oddała śledztwo Rosji, również powinien zapoznać się z raportem, z którego wyraźnie wynika, że nie tylko oni to prowadzili. Był Edmund Klich, Polacy, Rosjanie, Amerykanie (tak panie Macierewicz, pana wylot z panią Fotygą był absolutnie zbędny), którzy dekodowali dane z dwóch przyrządów, bo były ich produkcji. W śledztwie nawet brali udział Azerowie i Uzbecy. Ale nie, Rosja sama bada sprawę, na pewno coś przekręci.

Nawaliła załoga samolotu, która zbyt późno podjęła decyzje kluczowe dla przebiegu zdarzeń. I nie ma dalszej dyskusji. Pilotom brakowało przeszkolenia to raz, a dwa - na pokładzie był podpity (0,6 promila alkoholu we krwi, spożytego na pokładzie - brak śladów w nerkach) generał Błasik.

Pomyślicie sobie pewnie, co on za głupoty pieprzy, pijany pasażer nie miał wpływu na to, jak mógł lecieć samolot. No dobra, ale ten pijany pasażer siedząc w salonce nie ma nic do gadania, bo za sterami siedzi kapitan Protasiuk, który odpowiada w tym momencie za lot. Takie bajki to możecie sobie opowiadać jeżdżąc z rodzinką na grzyby do lasu i wspominając jak to trzeźwy syn zagadany przez ojca, który wypił o dwa Żubry za dużo, rozwalił samochód. To jest wojsko i w momencie, gdy do kabiny z dowodzącym kapitanem (młodszy stopień) za sterami wchodzi generał (starszy stopień), to nawet choćby był po flaszce i się wczołgał na kolanach, to on jest od teraz dowodzącym i wydaje rozkazy kapitanowi za sterami. Ale cóż, wojsko nie jest teraz przymusowe, w szkołach jest więcej religii niż przysposobienia obronnego, mają prawo ludzie nie wiedzieć. Na tej zasadzie możecie sobie wyobrazić, że w momencie prowadzenia mszy (samolotu) przez księdza (kapitana), z polecenia papieża (prezydenta) wchodzi do kościoła (kabiny samolotu) biskup (generał) i rozkazuje księdzu (kapitanowi - j/w), co ma robić. Podskoczycie wtedy? Nie wydaje mi się...

Presja na załogę była tak ogromna, że nawet w końcowej fazie, gdy odzywał się TAWS, pomylili przyciski na pulpicie. Przede wszystkim organizacja czasowa była niewłaściwie przygotowana. Lądowanie pół godziny wcześniej zakończyłoby się powodzeniem, bo nie było aż takiej mgły. Według raportu widoczność spadła w ciągu 6 minut o ponad połowę. Jak (nie pytajnik, tylko taki samolot) wylądował wcześniej i mimo rozmów z załogą Tu-154M, nic nie zameldował o tym, jak go wieża naprowadzała, bo widocznie takich problemów nie miał. Wskazywałoby to na fakt, że latali w nim lepsi piloci. Proste, jak drut.

Oczywiście takie argumenty są krzywdzące dla Polski. Wielka wredna Rosja nas skrzywdziła, upokorzyła i pokazała nasze miejsce. Nie, do jasnej... SAMI SIĘ SKRZYWDZILIŚMY! Wystarczył trzeźwy generał na pokładzie i bardziej ogarnięci piloci, a można było uniknąć całej katastrofy. W raporcie są szczegółowe uwagi, co należało zrobić, gdy samolot wymknął się spod kontroli pilotów. Oczywiście znając nadętego bufona Kaczyńskiego, będzie teraz podskakiwał, by Rosja zmieniła zdanie. A Rosja może zmienić zdanie w formie... embarga. Przykręcą nam kurek z gazem, a wtedy leżymy i kwiczymy. Wystarczy, że przestaną od nas kupować różne towary eksportowe i nie będzie kasy.

Lepiej więc dla nas będzie podkulić ogon, przyznać się do winy i utrzymać wypracowane stosunki z Rosją, bo jest co stracić...

1 komentarz:

  1. Amen...

    aż serce się kraje, jak widzę reakcje na raport MAK...oliwa zawsze sprawiedliwa na wierzch wypływa...

    szkoda tylko, że pilotom zabrakło asertywności i nie powiedzieli słowa NIE.

    OdpowiedzUsuń