Facebook

sobota, 15 września 2012

Do trzech razy sztuka

Zdawałoby się, że blog umrze śmiercią naturalną, ale jednak nie. Jest nadal w sieci i fakt, że nic się na nim nie ukazywało, w pewnym sensie jest pocieszający. Z jednej strony nie było tematów, do których przywiązywałbym aż tak wielką wagę, żeby nadmiernie się rozpisywać. Z drugiej strony, gdy zdecydowałem się zabrać głos w dyskusji na dany temat, nie mając szczególnie dużo do powiedzenia, to korzystałem z opcji dostępnej pod artykułami.

I wszystko byłoby do tej pory bez zmian, gdyby nie zaobserwowana przeze mnie upowszechniająca się stronnicza postawa osób, które powinny być w dyskusji absolutnie bezstronne. Tomasz Lis już zdążył srodze oberwać od internautów, za wyraźne opowiedzenie się po stronie swoich niepełnosprawnych gości, stawiając Janusza Korwina-Mikke pod ścianą w roli faszysty. Choć bał się tego powiedzieć wprost. Monika Olejnik się nie bała. Czym to się skończy - Janusz Korwin-Mikke wyraźnie powiedział - pod sąd. Choćby i na dwa tygodnie.

Nie mniej bezstronni są moderatorzy for dyskusyjnych pod artykułami w internecie. Z tą jedną różnicą, że z nimi w ogóle nie da się dyskutować. Bez słowa wyjaśnienia wypowiedź jest wyrzucana, a jako uzasadnienie podaje się "złamanie regulaminu forum". I nikt mi nie umie powiedzieć dlaczego! Przecież ani tam przekląłem, ani nie zwyzywałem. Trzykrotnie, bo tyle razy wysyłałem ten komentarz, po każdorazowym usunięciu.

Krótko mówiąc, poprzez skasowanie komentarza do artykułu o wyroku za naruszenie nietykalności cielesnej, co jest egzekwowane prawnie, naruszona została, na mocy jakiegoś śmiesznego regulaminu korzystania z serwisu, moja wolność do swobody wypowiedzi, gwarantowana mi również prawnie - konstytucyjnie! Czym jest regulamin serwisu, jakich w sieci tysiące, w stosunku do jedynego dokumentu o najwyższej mocy prawnej w państwie? Tak, niczym.

Niniejszym od dnia wczorajszego moje konto na Wirtualnej Polsce przestało istnieć. Zdecydowałem zerwać z odwiedzaniem serwisu, który udostępniając internautom miejsce do dyskusji sam staje się jej stroną. O ile artykuły pisane przez dziennikarzy są subiektywne, to moderatorzy wydają się wyraźnie stronniczy. Zatem przytoczę, pozwalając sobie na nieznaczne rozwinięcie tego, co zawarłem w usuniętym komentarzu. Pisząc komentarz pod artykułem wyraźnie od początku zaznaczyłem, że jestem po stronie sądu, ponieważ uważam, że nauczyciel de facto naruszył nietykalność cielesną ucznia. Nie uważam natomiast że niedokończone słowo jest przekleństwem. Nie można uznać słowa za "słowo powszechnie uznane za niecenzuralne", jeśli ono w padło tylko w połowie!

Pewien amerykański psycholog stworzył krótki test pozwalający wykrywać potencjalnych zabójców.

Na pogrzebie swojej matki spotyka chłopaka, którego wcześniej nigdy nie widziała. Nieoczekiwanie dostrzega w nim mężczyznę swego życia i w tym samym dniu zakochuje się. Kilka dni później dziewczyna zabija swoją siostrę.

Pytanie: Jaki jest powód zabicia własnej siostry?
Odpowiedź: Miała nadzieję, że ten chłopak znowu pojawi się na pogrzebie.

Jeśli odpowiedziałeś zgodnie, to masz w sobie zadatki na psychopatycznego mordercę. I jak w świetle tego psychotestu wygląda nauczyciel WF-u? Bladziutko. Jest tyle słów na "pier-", czy "kur-" w języku polskim i nauczyciel musiał akurat skojarzyć je z przekleństwem. Skoro tak to dysponuje niezwykle ubogim zasobem słownictwa. Ale przecież to tylko nauczyciel WF. Co więcej dał niezwykły popis swojego opanowania, rzucając się na ucznia, który kopnął tylko materac. A mógł zabić!

Analogiczny test dla tego nauczyciela z artykułu mógłby wyglądać tak. Dokończ wyrazy:

Kur...
Spier...
Wypier...
A następnie wskaż z jakim prawdopodobieństwem wyżej wspomniany nauczyciel wymieni wyrazy takie jak: "kurtyna", "spierzchnięty", "wypierz" (tryb rozkazujący, od "prać", gdyby ktoś się dziwił)

Japierdolejcie mi wódki. Dziękuję za uwagę