Facebook

sobota, 26 marca 2011

Skarb państwa traci, czy nie zarabia...?

W tytułowym pytaniu nie do końca wiadomo o co chodzi, bo zależnie z której strony spojrzeć jest raz tak, a innym razem inaczej. Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A o pieniądzach ostatnio mówi się dość dużo w kontekście cen żywności. Cukru zwłaszcza.

Otóż okazuje się, że ceny cukru trafiły na kosmiczny poziom. Za kryształki, bez których poranna kawa nie smakuje już tak wspaniale, płacimy około 3 razy więcej niż jakiś miesiąc-dwa temu. Oczywiście winny wszystkiemu jest nie kto inny, a premier Donald Tusk. Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Ale, gdyby Jarosław zdjął klapki z oczu i włożył na przykład Google, poszukał światowych cen cukru, to zapewne zacząłby wmawiać Polakom, że "Donald Tusk jest winien wzrostom cen cukru, na całym świecie".

No niestety, Polska nie Jest Najważniejsza. Światowe ceny cukru odbijają się czkawką na naszym rynku. Wystarczy spojrzeć na wykres światowych cen cukru. Czarno na białym wynika z niego, że ceny cukru przez ostatnie 10 lat wzrosły sześciokrotnie(!) na całym świecie. Oczywiście świat Jarosława Kaczyńskiego kończy się na osiedlowym sklepiku, gdzie - możliwe, że samodzielnie pierwszy raz w życiu - zrobił zakupy. Tak, jak my prawdziwi Polacy, codziennie robimy. Podjeżdżamy pod sklep limuzyną, w towarzystwie tragarzy, czekają na nas kamery, dziennikarze, płacimy gotówką, bo nie umiemy korzystać z karty, tudzież nie mamy konta, i po wszystkim udzielamy wywiadów wylewając na Donalda Tuska wiadro pomyj. Obrażamy przy okazji klientów Biedronki, nazywając ich biednymi. Portugalia stanęła na skraju bankructwa, a taka reklama Biedronki (właścicielem Biedronki jest portugalska Jerónimo Martins) z pewnością im się przyda. Polacy przez ceny cukru też nie mogą zbankrutować, dlatego pojawiła się obietnica dodatku drożyźnianego. A przepraszam bardzo - z czyjej kieszeni zostanie od wypłacony? Bo chyba nie z kieszeni Jarosława. Mnie osobiście cukier kosztuje niecałą złotówkę miesięcznie. Używam go głównie do kawy w pracy i 1kg opakowanie stoi w szafce już koło 2-3 miesięcy. PiSowskie, populistyczne słodzenie za to będzie drogo kosztować tego, kto wygra najbliższe wybory. Bo kto nam więcej da, niż PiS może obiecać...

Tak, jak i na osiedlowych sklepikach świat się nie kończy, tak lista potrzeb człowieka nie kończy się na cukrze. Na pewno, jak się obserwuje to, co się dzieje, to nieraz nachodzi człowieka chęć sięgnięcia po papierosa i zaciągnięcia się z nerwów. To jest dopiero drożyzna. Wiedzieliście, że gdyby nie akcyzy, podatki i
inne haracze, paczka papierosów nie kosztowałaby ponad 9, a zaledwie 1-2 zł? To jest dopiero okradanie obywateli. I to jest dobre, państwo z tym nie walczy. A przecież podatnika-palacza nie obchodzi, czy niszczy sobie zdrowie na nielegalnych, czy legalnych używkach. Gdybym miał płacić za paczkę papierosów niemal 10 razy mniej, to pewnie że bym wybrał tą z nielegalnego obrotu. Państwo by i tak mi się za to zrewanżowało w formie policjanta, wlepiającego mi mandat za palenie w miejscu publicznym. Nawet gdyby to był legalny papieros, nie byłoby żadnej ulgi. 500 zł z kieszeni, jak drut. Jakieś 80 paczek cukru. W informacji podane było, że państwo straciło na wartości tych papierosów. Cóż, moim skromnym zdaniem jest różnica między "stracić" i "nie zarobić". Wydaje mi się też, że uzależnienie od papierosów jest silniejsze, niż od cukru i nacisk na obniżanie cen idzie nie w tym kierunku, co trzeba, ale ja truskawki cukrem... wróć... za drogo, słodzikiem posypuję.

Dobrze, że alkohol wciąż w cenie. Idę do sklepu. Szykujcie kamery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz