Facebook

niedziela, 10 października 2010

Niedzielnie

Zgodnie z tytułem bloga, boli mnie kolejna sprawa. Tym razem krzyż. Bynajmniej nie ten, podtrzymujący moją część ciała na cztery litery, którą nieraz żal ściska, jak się wiadomości czyta. Boli mnie sprawa krzyża, którego temat powstał jakieś pół roku temu, czyli po katastrofie smoleńskiej. Myślałem, że już po sprawie i nie będzie o czym pisać, myliłem się...

Patrząc na plac prezydencki da się zauważyć, jak to określił ktoś z grupy mianującej się "obrońcy krzyża", że "tu był krzyż, a teraz go nie ma". Postawiony przez grupkę harcerzy miał upamiętniać katastrofę z 10 kwietnia. A okazało się, że służył do daleko posuniętych zagrywek politycznych na linii PO - PiS.

Prezydent Bronisław Komorowski po objęciu urzędu postanowił zrobić z tym porządek i przenieść krzyż w bardziej odpowiednie miejsce. Zamiast krzyża w miejscu zgromadzeń została wmurowana tablica. Tłum domagał się upamiętnienia z inicjatywy ekipy rządzącej - to ma. Z tym, że nie sprecyzowano co ma upamiętniać, a tablica na fasadzie pałacu nie upamiętnia de facto ofiar, a fakt gromadzenia się w tym miejscu pogrążonych w żałobie obywateli ("narodu", jak o sobie mówią). Jest tablica? Jest, więc o co chodzi? Zagranie w 10, PiS tym sposobem stracił wszelkie argumenty, że nie dopełniono obowiązku upamiętnienia tragedii. A tak właśnie było - w dodatku zgodnie z prawem, bo krzyż harcerze ustawili bez jakiegokolwiek pozwolenia. Co więcej - czy widzieliście kiedykolwiek krzyż w miejscu pracy kolegi/koleżanki, który z dnia na dzień tragicznie umiera? Ktoś się zbierał pod firmą z tej okazji? No czysta farsa. Ludzie nadal tam tłumnie stoją, przyszli z nowym krzyżem, krzyczą... A niech odstawiają te swoje szopki - do pierwszych mrozów.

Jednak nadal coś nie tak. Wciąż PiSowskie psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Powstaje pomysł wmurowania drugiej tablicy. W katedrze polowej w Warszawie tym razem. Tablica z ziemią smoleńską i nazwiskami tragicznie "poległych" posłów. Niby wszystko dobrze, ale podczas tworzenia napisów w jednym nazwisku wkradła się literówka. Profanacja. Ale chociaż jest to już właściwszy sposób upamiętnienia. Padły zapowiedzi dalszego wznoszenia pomników upamiętniających katastrofę w innych miejscach. Nastroje społeczne nadal mocno napięte, ale rząd wreszcie wrócił do swoich właściwych obowiązków. Choć nie wiadomo kiedy, a były już takie głosy, komuś strzeli do głowy pomysł zmian nazwy ulic na nazwane od ofiar katastrofy. A wtedy zacznie się lawina aktualizacji adresów na dowodach, rachunkach itp. Wszystko na koszt podatnika, który chcąc-niechcąc jest zmuszany to do żałoby, to do ponoszenia konsekwencji decyzji władz państwowych, które za wszelką cenę chce wynieść jak najwyżej człowieka, który tak naprawdę więcej przyniósł Polsce wstydu, niż pożytku. Od momentu zaprzysiężenia na urząd prezydenta, rządził nami i wyleciał do Smoleńska kartofel, kurdupel, Irasaid, Borubar i alkoholik, a wrócił prezydent, mąż
stanu, patriota... KTO PODMIENIŁ CIAŁO?

Dziś mija kolejny miesiąc od katastrofy. Przyzwoitość nakazywałaby osobiście odwiedzić grób zmarłego. Tymczasem dziś, jak i w poprzednich miesiącach każdego 10 dnia, Jarosław nawet nie raczył pofatygować się do Krakowa, by złożyć kwiaty przy grobie. Za to pojawił się w miejscu, gdzie do niedawna stał krzyż i tam złożył wieniec. Rozumiem, że to w ramach polityki taniego państwa, by oszczędzić na wyjeździe. No i przy okazji pokazać się przed kamerami ciągle śledzącymi zamieszanie na placu, które to kamery nie zawsze pokazują faktyczny stan rzeczy (patrz "Solidarni 2010" Pospieszalskiego).

I tak Polska trwa w podziale od pół roku, a księża, którzy zwykle zaglądają nam do łóżek, wypowiadają się w sprawie aborcji, eutanazji i innych kwestii życia, byle by to nie była ochrona zdrowego, żyjącego człowieka - milczą. Nie są w stanie wypowiedzieć się w sprawie symbolu religii, której uczą. Ale największy kościół, czy najwyższy pomnik Jezusa na świecie chce się mieć. Ba!

Podsumowując:
Dopóki chętnych na cokoły nie ma zbyt wielu kandydatów (...) - przetrwamy

W. Młynarski.

1 komentarz:

  1. Od momentu zaprzysiężenia na urząd prezydenta, rządził nami i wyleciał do Smoleńska kartofel, kurdupel, Irasaid, Borubar i alkoholik, a wrócił prezydent, mąż stanu, patriota... KTO PODMIENIŁ CIAŁO?

    Heheeee, dobrze napisane.
    I cytat u dołu adekwatny.
    Sytuacja ? Żal 4literki ściska.

    OdpowiedzUsuń